Krew i srebro. Autentyczna historia o przetrwaniu i o wyprawie syna po ukryty przez ojca rodzinny skarb

48,00 

Brak w magazynie

Jan Głażewski (Janek) urodził się w 1953, w Paarl, w Południowj Afryce, jako syn polskich imigrantów. Po urodzeniu zdiagnozowano u niego ciężką hemofilię. Kiedy w 1985 roku, w wieku 32 lat rozpoczął obiecującą karierę w Instytucie Prawa Morskiego i Ochrony Środowiska na UCT, wynik przeprowadzonego u niego testu na obecność wirusa HIV okazał się pozytywny. Zarażenie nastąpiło za pośrednictwem krwiopochodnych leków, stosowanych u chorych na hemofilię. Jan dowiedział się wówczas, że ma przed sobą cztery lata życia i dla-tego ożenił się dopiero wiele lat później. Pomimo problemów zdrowotnych i innych przeszkód, Jan odnosił sukcesy w dziedzinie prawa ochrony środowiska i między innymi przyczynił się do wpisania praw środowiskowych do konstytucji Namibii i Republiki Południowej Afryki. Jest też autorem wiodącego podręcznika do nauki tego przedmiotu: Prawo Ochrony Środowiska w Afryce Południowej.
W 2019, w pierwszym roku po przejściu na emeryturę, Janowi udało się spełnić marzenie życia i odnaleźć rodzinne srebra, zakopane przez jego ojca osiemdziesiąt lat wcześniej, w momencie wybuchu drugiej wojny światowej na terenach dawnej Polski, dziś Ukrainy. Wykorzystał do tego schematyczną mapkę narysowaną przez ojca, a pomogli mu Ukrainiec z wykrywaczem do metalu i dwudziesto-ośmioletnia siostrzenica, Layla.

Pewnego wieczoru, po kolacji, podczas jednej z moich comiesięcznych wizyt w domu rodziców w Durbanville, w Cape Town, mój ojciec Gustaw wręczył mi odręcznie narysowaną mapę wraz z wystukanymi na maszynie wskazówkami, prowadzącymi do skarbu, o którym słyszałem od dzieciństwa. Zrobił to zaraz po kawie, kiedy przeszliśmy do gabinetu, gdzie jak zwykle usiadł przy swoim biurku z rolowanym blatem, podczas gdy Kathleen, moja macocha, krzątała się, zbierając ze stołu naczynia i myjąc je po posiłku. Pewnie z powodu nieczytelnego pisma, ojciec przepisał odręczne instrukcje na starej maszynie Olivetti. Pamiętam ją z dzieciństwa z jej wytartą literą „a”.

RECENZJA

Krew i srebro. Autentyczna historia o przetrwaniu i o wyprawie syna po ukryty przez ojca rodzinny skarb”, to autobiografia napisana przez Jana Głażewskiego, potomka polskiej rodziny ziemiańskiej. Przed II Wojną Światową rodzina Głażewskich posiadała majątek ziemski w miejscowości Chmielowa nad Dniestrem, który obecnie znajduje się w Ukrainie. W początkach wojny, rodzina postanowiła ukryć rodowe srebra i strzelby myśliwskie przed najeźdźcami niemieckimi i sowieckimi. Zakopano je na terenie posiadłości. Wkrótce wszyscy synowie protoplasty rodu, Adama Głażewskiego, rozjechali się po całym świecie. Rodzice Jana Głażewskiego, czyli Gustaw i Helena osiedlili się w Republice Południowej Afryki i tam właśnie urodził się Jan, ich najmłodsze dziecko.

Książka jest podzielona na trzy części, ważne okresy w życiu Jana Głażewskiego. Część I, czyli „Początki”, w której autor opowiada o swojej chorobie (hemofilia), dziejach członków rodziny po ucieczce z Ukrainy w początkach II Wojny Światowej, wędrówce najbliższych mu ludzi do Republiki Południowej Afryki, ich życie w nowym kraju, który dla Jana Głażewskiego stał się ojczyzną. Część II, czyli „Szalupy ratunkowe”, to okres zdobywania wykształcenia, początki kariery zawodowej, życie osobiste i pierwsze zetknięcie się z Ukrainą. Ostatnia, część III, czyli „Znajduję srebro… i złoto”, to szczegółowy opis wydarzeń związanych z odnalezieniem i wydobyciem skarbów rodowych ukrytych na terenie Ukrainy.

Można z łatwością stwierdzić, że Jan Głażewski prowadził dość aktywne życie mimo wielu ograniczeń związanych z jego chorobą. I mimo ciężkich czasów, na które przypadło jego życie oraz życie jego rodziny zdołał sporo zrobić dla swoich bliskich, ale również dla innych ludzi. W książce poruszył wiele zagadnień, które obecnie wydają się archaiczne lub wręcz niemożliwe do zrealizowania. A może miejsce, gdzie żył dawało mu więcej możliwości? Na pewno zaskoczyło mnie, że człowiek po zdobyciu licencjatu posiada wystarczające kwalifikacje, aby móc doradzać w tak ważnej, jak by się wydawało, sprawie, jak tworzenie konstytucji. Natomiast osoba tylko z tytułem magistra może być wykładowcą i pracownikiem naukowym zatrudnionym na uczelni wyższej aż do emerytury.

Jednak głównym celem i pragnieniem Jana Gałażewskiego, o którym marzył przez całe życie było odzyskać rodowe srebra, albowiem odzyskanie majątku ziemskiego było już w tamtych czasach niemożliwe. Zresztą odzyskanie skarbów ukrytych w ziemi też nie było tak oczywiste ze względu na obowiązujące w Ukrainie prawo, najpierw jako jednej z republik radzieckich, a później jako niepodległego państwa na krótko przed epidemią covid 19. Jan Głażewski niezmordowanie dążył do odzyskania rodzinnych pamiątek. Czuł, że jest to winny swoim antenatom, a zwłaszcza ojcu, który wielokrotnie opowiadał mu o przodkach rodziny, a także dokładnie wytłumaczył, gdzie srebra rodowe są ukryte i sporządził synowi mapkę ze szczegółami lokalizacji skarbu.

Książkę czyta się dość szybko. Autor widać ma dar do snucia opowieści. Spodobało mi się, że nie krył swoich prawdziwych uczuć i szczerze przyznał się do żądzy odzyskania całej schedy po przodkach: ”W pewnej chwili, Layla podaje mi delikatnie pamiątkową łyżeczkę, darowaną z okazji chrztu. Widzę na niej wygrawerowane imię mojego ojca: Gustaw. Uradowany, natychmiast chowam ją do kieszeni koszuli. Jeśli miałbym przemycić do domu tylko jeden z przedmiotów, wybrałbym właśnie ten. W pewnym sensie wystarczyłby mi ten jeden, ale gdy patrzę na ten cały garnitur, wydobyty z ciemnego grobu, ogarnia mnie żądza posiadania.” A było tego mnóstwo.

I chociaż tytuł książki Jana Głażewskiego „Krew i srebro. Autentyczna historia o przetrwaniu i o wyprawie syna po ukryty przez ojca rodzinny skarb” sugeruje, że jest ona poświęcona głównie poszukiwaniu i odzyskaniu skarbu rodzinnego, to ten wątek zajmuje chyba najmniej treści w całości książki. Na większości kartek autor opowiada nam swój życiorys i powojenne dzieje swojej rodziny, które, jak się okazuje, są bardzo urozmaicone i wymagały od wszystkich jej członków dużego wysiłku i samozaparcia, poczucia odpowiedzialności i woli przetrwania.

SZTUKATER
Waga 1,5 kg
Autor

Format

165 x 240 mm

Język

polski

Rok wydania

2024

ISBN

978-83-7866-736-0

Ilość stron

238

Oprawa

miękka

Może spodoba się również…