Kontakty mojej rodziny z Polską sięgają lat dwudziestych XX wieku. Znakomita klawesynistka Wanda Landowska, sławna w naszym stuleciu, była wielką admiratorką rzeźb mojego dziadka ze strony matki – Adolfa Wildta (1868-1931). W pierwszych latach naszego małżeństwa pokazałem Ali-nie czasopismo warszawskie „Sztuka” z roku 1923, poświęcone sztuce włoskiej, gdzie znajdował się artykuł dotyczący Wildta, ilustrowany jego pracami, za które w roku 1922 otrzymał Grand Prix na Biennale w Wenecji. Na okładce tego pisma widnieje reprodukcja dzieła Wildta. Po śmierci dziadka Landowska napisała do moich rodziców list z wyrazami współczucia (datowany 18 kwietnia 1931). Posiadam również zdjęcie Landowskiej z Tołstojem, z dedykacją „agli amici Scheiwiller” [przyjaciołom Scheiwillerom].
Na początku lat dwudziestych XX wieku mój ojciec Giovanni Scheiwiller (1889-1965) często kontaktował się z mieszkającym w Paryżu marszandem Leopoldem Zborowskim, przyjacielem Amedea Modiglianiego, w związku z przygotowywaniem monografii tego malarza i rzeźbiarza. Ukończył ją w roku 1925, a wydał w 1927 w serii Arte moderna italiana (nr 8). Była to druga praca na świecie poświęcona Modiglianiemu; rok wcześniej ukazała się książka autorstwa Francisa Carco. W bibliofilskim tomiku Omaggio a Modigliani (1884-1920), wydanym w roku 1930 dla upamiętnienia dziesiątej rocznicy jego śmierci, mój ojciec zamieścił trzy wiersze Zborowskiego. Ciekawostką typograficzną i futurystyczną, która stała się cechą charakterystyczną w wydaniach poety amerykańskiego E.E. Cummingsa, było opublikowanie tekstu bez dużych liter, z wyjątkiem imienia i nazwiska Amedeo Modigliani. Protesty zecera wywołała mała litera w odniesieniu do „Boga”. Ojciec wyjaśnił, że to nie bluźnierstwo, lecz wyraz hołdu złożonego w formie graficznej malarzowi Modiglianiemu.
[Fragment książki]