Idiomy. Eseje

46,00 

ILOŚĆ SZTUK
Eliza Kącka – doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Zakładzie Współczesnej Kultury Literackiej i Artystycznej IKE PUNO oraz na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego (Zakład Literatury i Kultury Drugiej Połowy XIX Wieku). Autorka książek naukowych Stanisław Brzozowski wobec Cypriana Norwida (Warszawa: Wydział Polonistyki UW, 2012) oraz Lektura jako spotkanie. Brzozowski – tekst – metoda (Kraków: Universitas, 2017), a także tomów prozatorskich Elizje (Kraków: Lokator, 2017) i po drugiej stronie siebie (Kraków: Lokator, 2019). Współredaktorka antologii poezji najnowszej Poeci i poetki przekraczają granice (Katowice: FA-art, 2011), redaktorka wyborów poezji mniej współczesnej (m.in. Cypriana Norwida “Klucze od Echa” -Osobność-Wiersze, Kraków: Universitas, 2018). Członkini Zarządu Głównego Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza.

Pewien znamienny refleks naszej romantycznej przygody rozegrał się w ostatniej dekadzie lat 80. XIX wieku. Otóż w Galicji pojawiła się konieczność i szansa postawienia pomników Mickiewicza (stulecie urodzin). Na pomnik krakowski zbierano we wszystkich zaborach. Stąd jedno z rozstrzygnięć odbywało się w Warszawie. Jury warszawskiemu rzeźbiarz Antoni Kurzawa zaprezentował projekt Mickiewicz budzi geniusza poezji. Istotnie, na modelu wieszcz szarpał za połę anioła jak, nie przymierzając, w swoim czasie papieża. Projekt odrzucono jako nieprawomyślny. Wówczas autor wziął młotek i na oczach publiki rozwalił dzieło. Wkrótce potem dokonał życia w przytułku.

Dlaczego opowiadam tu tę znaną w Krakowie historię? Otóż gdyby profesor Maria Janion była rzeźbiarką (kto wie, bliski jest jej żywioł formowania), na jej projekcie geniusz poezji budziłby wieszcza. Pierwiastek ludzki jest bowiem ważniejszy od literatury. Taki pomnik usunąłby warstwę papieru, która dzieli emocje od słowa.

(Fragment eseju Duch i skandal)

RECENZJA

Dobry pisarz przemawia do nas poprzez swoje dzieła, które nadal żyją i rezonują wtedy, gdy jego już nie ma.  W swojej twórczości nadal istnieje i ma głos, wpływ na nasze emocje, a co za tym idzie, także poglądy i wybory. Są twórcy niepodrabialni, jedyni w swoim rodzaju, niczym idiomy, odczytywani jako całość, pewien stempel, po którym ich rozpoznajemy. Nie wszyscy byli tacy od początku. Niektórzy odnaleźli swoją ścieżkę późno, nie zdążyli powiedzieć wszystkiego, inni zaś byli bardziej charyzmatyczni niż ich dorobek, stanowili kreację sami w sobie…  Autorka w „Idiomach” podąża tropem pisarzy, by prześledzić kolejne etapy ich stawania się, pomysły na „samostwarzanie” i sekrety indywidualności.

 

Witkacy składał swój świat ze sprzeczności, dążąc do Czystej Formy nigdy jednak nie przekraczał granicy, za którą jest już tylko bezformie i chaos. Horror vacui czyli lęk przed próżnią każe mu wypełniać całą przestrzeń w sobie i wokół siebie dziwnością i kontrowersją – „wszystkoizmem”.  Gombrowicz, dzięki swej intuicji, zdołał przewidzieć przemianę postaw społecznych na przestrzeni dziesięcioleci, opisał zaraźliwość ludzkich reakcji pod naporem zbiorowości tak doskonale jak Gustaw Le Bon w „Psychologii tłumu”, przenosząc swoje spostrzeżenia i domysły na grunt literatury w „Transatlantyku”. Pisarze mają dar antycypowania przyszłości, wykraczania odważnie poza swój czas i podążania za nowoczesnością, która sama jeszcze nie wie, że wkrótce nadejdzie.

 

Na czym polega fenomen Schulza? Albo osobność Norwida, o którym za jego życia pisano: „Jest to fortepianista, któremu brak palców i dlatego, chcąc objawić harmonijne tony (…) tłucze po klawiszach łokciami i piętami (…)” A jednak przetrwał, okazał się też niezłomnym krytykiem swego czasu i człowieka, który przy swoim żarliwym katolicyzmie upomina się o czystość wiary i uczciwość sumienia. Norwid, czyli poeta „niezadomowiony – we własnym domu, w ojczyźnie, w piśmie.”

 

        Sposób, w jaki Eliza Kącka pisze o twórcach i literaturze jest niesamowicie wciągający poprzez swoją panoramiczność i dynamikę. To tak naprawdę krótkie, a zarazem  zaskakująco pojemne treściowo eseje. Pisarz jest w nich źródłem, z którego wypływa cała masa pokrewnych strumieni, podążających w kierunku historii, w kierunku recepcji twórczości, ale też życia osobistego, motywacji, czy, co bardzo ciekawe, inspiracji, tych wcześniejszych i tych dopiero po latach. Pokazuje to wyraźnie, że literatura żyje, oddziałuje, szczególnie ta buntownicza, eksperymentująca, w której autor wyraża siebie, nie oglądając się na kanon, na zapotrzebowanie, przekraczając wszelkie normy, a także własne możliwości.

 

Rozdziały poświęcone Marii Janion najlepiej uczą, jak można literaturę rozumieć, czytać całościowo, wychwytując to wszystko, co skryte między wierszami, łączyć i zestawiać wokół problemów i zjawisk, wyprowadzając wciąż nowe prawdy. Eliza Kącka niczym baletnica porusza się w temacie, czuje go, wyłuskuje rzeczy najważniejsze, przedstawiając je nam w sposób przejrzysty i po prostu literacko piękny. Płynie w tych opowieściach, daje się ponieść myśli, zawsze jednak ją kontroluje, konsekwentnie zmierzając do puenty. Rewelacyjne są te nagłe skojarzenia, niby odległe, a tu nagle bliskie, jak Miron i Duchamp podnoszący zwykłość na wyżyny sztuki, z życia zaś czyniący teatr, ku uciesze wiernej publiczności. Termin „diogenizacja” życia, użyty tutaj w kontekście mironowskiego „zapadania” się we własne ja, już ze mną pozostanie.

 

„Idiomy” charakteryzuje cudowna lekkość i erudycyjna ekwilibrystyka słowem, przestrzenią, czasem, nigdy nie wiemy, dokąd zawędrujemy za Elizą Kącką: od Norwida do Melville`a, od Gombrowicza do Diderota, od Schulza do „Pana Tadeusza”. Otwierają się nam oczy na nowe rozumienie i tekstu i człowieka, który go napisał. To swobodna gawęda pełna ważkich treści i zaskakujących spostrzeżeń otwiera nam te oczy i każe patrzeć inaczej, szerzej, bardziej intuicyjnie, odważyć się wejść na niezdeptane ścieżki.

 

Tak więc Gombrowicz, Norwid, ale i nuta współczesności, w dodatku kobiecej, tego niedocenianego „krzątactwa” w codzienności, celebry powszedniości rzeczy i czynności, na której wszak stoi świat. Mowa rzecz jasna o Jolancie Brach-Czaina i jej epifaniach przyziemności w „Szczelinach czasu” i „Błonach umysłu”.

 

Znalazłam w „Idiomach” także moich ulubieńców: Schulza i Leśmiana. O ile Schulza mam „wyczytanego” w te i nazad, o Schulzu takoż, to wkroczenie do „Leśmiandii” onieśmieliło mnie i zachwyciło, pozwalając mi uporządkować i pogłębić to, co dotąd zaledwie podpowiadała mi intuicja. Eliza Kącka stworzyła dla mnie Leśmiana – filozofa niepełności, poetę niewyobrażalności. Schulz zmyślał się i stwarzał w micie, Leśmian ukrywał się za poezją, znikał w niej. Obaj więc, jako ludzie, pozostają dla nas tajemnicą.

 

Okazuje się, że Eliza Kącka podziela moją fascynację wędrówkami po krainach wyobrażonych, uporządkowanych i opisanych przez Manguela i Guadalupiego. Potężne to tomiszcze towarzyszy mi na co dzień, przenosząc w krainę fantazji, przypominając wymyślone czy tylko „przeinaczone” tła wielu literackich opowieści. Tła, które odgrywają w każdej historii rolę ważną, niekiedy wręcz ją stwarzając i uwiarygadniając. Nie wszystkie znam, autorzy więc inspirują mnie w poszukiwaniach. Te zaś miejsca, które przechowałam w pamięci, znów otwierają się przede mną zapraszająco. Wyspa Robinsona, zamek Kafki, niezapomniane Macondo i Dolina Muminków… Taka obfitość do wyboru, w zależności od nastroju, w pogoni za skojarzeniami, jako wstęp do nostalgicznego powrotu. I odpoczynek zawsze w którymś z „Niewidzialnych miast” Italo Calvino – terytorium już przeze mnie zasiedzonym.

 

Elizę Kącką cechuje duża wrażliwość i uważność na słowo. Obraca je ona w dłoniach z respektem, formuje, rozróżnia rozmaite jego rejestry, dosłowne i te ledwie domyślne, zestawiając je ze sobą. Jest nie tylko obserwatorką, relacjonuje zdarzenia i fakty, ale też buduje nowe znaczenia, piętrzy je, komponuje porównania. Niczym wirtuoz, który z nieciekawych, rozpiętych na pięciolinii znaczków wyczarowuje melodię, tak autorka proste wyrazy układa w symbole, parabole i wysublimowane kolaże. I jeśli gdzieś widzę „wgląd” Olgi Tokarczuk, opisywany tutaj jako „nagłe, całościowe, spontaniczne uświadomienie sobie za jednym razem istoty”,  to właśnie w tych mądrych, niekiedy wręcz poetyckich esejach Elizy Kąckiej.

SZTUKATER

Waga 0,9 kg
Wymiary 14,5 × 20,5 cm
Autor

Rok wydania

2021

Oprawa

miękka

Ilość stron

376

ISBN

978-83-7866-592-2

Może spodoba się również…