Kilka lat temu Bogdan Frymorgen opublikował album fotograficzny o Lanckoronie. Teraz ubrał ją w słowa. Nie jest to jednak przewodnik ani esej historyczny. Autor zaprasza czytelników do bardzo intymnej przestrzeni, w której czas i życie mieszają się w równych proporcjach. Frymorgen kieruje mikroskop swojej prozy także na siebie i na rodzinną historię związaną z Lanckoroną. Jak to zazwyczaj bywa w przypadku twórczości autora, rzeczy pozornie oczywiste nabierają nowego znaczenia. W ten sposób tytułowa bohaterka książki staje się pretekstem do szerszych rozważań na temat zjawisk, które w swojej bliskości mogą stać się odległe. Zawsze jednak pozostają uniwersalne – jak miłość i przyjaźń. „Lanckorona” to apoteoza miejsca na Ziemi i mikroskopijna oda do człowieczeństwa.

